top of page

Szpital Strachów!

  • Zdjęcie autora: U&W Story
    U&W Story
  • 18 lut 2020
  • 3 minut(y) czytania

Prawdziwy Dom Strachów w Warszawie? Nigdy nie pomyślałabym, że w centrum Polski odwiedzę najstraszniejsze miejsce w życiu. Spodziewałam się raczej Transylwanii albo starej wioski w górach...a tu Warszawa, a dokładnie Otwock zaskoczył nas swoim mrocznym klimatem.


Ten Dom Strachów to Zakład dla Nerwowo Psychicznie Chorych Żydów, który nazywany jest “Zofiówką”. Nie udało mi się odszukać dokładnych informacji dlaczego właśnie “Zofiówka” ale uważam, że jest ona dedykowana Pani Zofii Endemanowej, która za swoją biżuterię zakupiła cały teren pod inwestycje szpitala.

Do ośrodka trafiali niezamożni, przeważnie Żydzi bezpłatnie leczeni. Najważniejszym punktem przywrócenia pacjentów do społeczeństwa była terapia polegająca na pracy, którą chorzy wykonywali za darmo.

Wszystko grało i zdawało się być idealne dopóki nie pojawili się Niemcy. W czasie okupacji “Zofiówka” mieściła się na terenie getta “Kuracyjnego” w Otwocku. Wtedy zapanował tam głód i nieludzkie warunki życia. W 1942 roku w czasie likwidacji getta zamordowano tam około 130 osób, a kilku osobom z personelu szpitala udało się uciec do Warszawy karetką sanitarną.


Rok później w murach Szpitala dla Nerwowo Psychicznie Chorych Żydów Niemcy stworzyli ośrodek opiekuńczo- wychowawczy. W sieci znalazłam dwa określenia tego miejsca: “odnowienie krwi niemieckiej” oraz "hodowla nordyckiej rasy nadludzi”. Mieścił on około 100 matek i 150 dzieci. W nim niemieckie kobiety rodziły swoich potomków, a polskie dzieci uczono germanizacji i przystosowania do adopcji przez niemieckie rodziny.


Gdy wojna się skończyła to aż do połowy lat 80 w “Zofiówce” leczono gruźlicę, kolejno schorzenia neuropsychiatryczne oraz uzależnienie od środków odurzających. Wtedy ośrodek skupiał się głównie na badaniach dzieci.


Obecnie budynek szpitala jest zdewastowany. Wygląda mrocznie i nie zachęca do odwiedzin. Waldek znalazł to miejsce na blogu fotografa i jednogłośnie stwierdziliśmy, że musimy to zobaczyć.


Wrażenia rozpoczęły się już podczas wjazdu do miejscowości, gdzie znajdowała się “Zofiówka”. Mroczny klimat domów mieszkalnych, które w większości niestety wyglądały jakby niebawem miały runąć, a jednak ludzie tam mieszkają. Przejechaliśmy najbardziej dziurawą z możliwych dróg jaką widziałam w życiu i dotarliśmy do wielkiego lasu. Minęliśmy dużą bramę i naszym oczom ukazał się szpital. Zapakowaliśmy sprzęt i ruszyliśmy w stronę budynków.

Pierwsze wrażenia...mroczne, ponure z dreszczykiem strachu. Myślałam, że będzie to mały budynek z niewielkim podjazdem, a okazało się, że jest to naprawdę spory szpital.


Powybijane okna, popisane mury, szum lasu i niewielkie drzewka oraz trawa wyrastająca z dachu tworzyły niepowtarzalny klimat. Naprawdę świetnie wyglądało to na zdjęciach, nie wymagało większej wprawy ani pojęcia o ich wykonywaniu, bo każda fotografia była ciekawa. My natomiast chcieliśmy przekazać coś jeszcze- odczucia.


Gęsto rozsiane drzewa otaczające budynek jakby wołały o pomoc, krzyczały do nas z rozpaczy i chciały przenieść się w inne miejsce, chciały zapomnieć i prosić o nowy dom.

Po wejściu do budynku wszędzie długie i ciemne korytarze. Ogromne, oczywiście powybijane okna w zasadzie nie dawały nic, bo w pomieszczeniach nadal było ponuro.

No i sale operacyjne- dla mnie przerażające! Po wejściu do nich pod stopami trzeszczały malutkie płytki podłogowe, a ze ścian od czasu do czasu jedna z nich odpadała...wryyy


Do piwnicy nawet się nie zbliżaliśmy! Były to duże, totalnie zaciemnione pomieszczenia, do których, gdybym weszła to raczej już nigdy nie wyszłabym. Jest to podobno wspólna mogła wszystkich, których Niemcy zabili, podczas upadku getta i pochowali właśnie pod budynkiem. Teraz zbłąkane dusze wychodzą z podziemi i straszą odwiedzających “Zofiówkę” oraz mieszkańców miejscowości. Właśnie dlatego to miejsce nazywane jest Szpitalem, w którym Straszy.


Natknęłam się także na artykuły, w których redaktorzy opisywali rozmowy z mieszkańcami. Opowiadali, że słyszą dziwne odgłosy, krzyki, szmery i widzą postacie oraz zmutowane twarze. Dodatkowo do tej kilkakrotnie odwiedzali to miejsce badacze zjawisk paranormalnych, ale nadal nic nie udało im się ustalić.


Jednym zdaniem opisując: “Strach w tym miejscu naprawdę czuć, naprawdę stały się tam rzeczy straszliwe, a drzewa płaczą krwią. Na pewno też nigdy więcej nie pojawię się w tym miejscu”.



Dajcie tylko znać, czy udało nam się na fotografiach przedstawić klimat tego miejsca. Będziemy wdzięczni za opinie, bo Waldek starał się uchwycić to tak, aby zdjęcie “przemawiało”.


Ula i Waldek


Mamy też fajnego Instagrama :) Zapraszamy na naszego Instagrama, gdzie możesz zobaczyć więcej naszych fotek: https://www.instagram.com/u_and_w_love_story/?hl=pl

u_and_w_love_story


Zobacz nasze romantyczne video Walentynkowe!

留言


Subskrypcja

©2019 by U&W Love Story

bottom of page