Sycylijskie życie
- U&W Story
- 10 lis 2019
- 4 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 19 lis 2019
Ach...te decyzje!
Jest piątek. Urlopy już zorganizowane i aktywują się od poniedziałku. Plan też chyba jest...lecimy do Bułgarii...każdy mówi, że jest warto się tam wybrać, więc próbujemy. Sobota, planujemy zakup biletów i ogarnięcie planu wyjazdu. Między czasie przyszła nam jeszcze do głowy podróż na Chorwacje, gdzie Waldek mógłby zabrać rower...ale po dłuższych konwersacjach odpuściliśmy. Kupujemy Burgas. Siadam do komputera i zaczynam działać, między czasie postanowiłam przeglądnąć jeszcze inne oferty...i znalazłam...Włochy - Sycylia- Katania.
Oj, jeszcze kilka dobrych godzin zastanawialiśmy się, gdzie faktycznie lecieć i którą opcję wybrać. I w końcu...wygrała Katania. Wylot był w niedzielę z Warszawy czarterem Rainbow, a powrót liniami Wizzair. Za bilety zapłaciliśmy niecały tysiąc złotych. Nasza wycieczka trwała równy tydzień.
15 minut i już w hotelu :)
Z lotniska do noclegu przetransportowaliśmy się taxi, za którą zapłaciliśmy około 20 Euro. Przejazd trwał około 15 minut, bo miasto Katania jest położone jakieś 6 km od terminali. Mieszkaliśmy niedaleko głównego placu Piazza Duomo, w niewielkim hotelu, który w zasadzie można nazwać hostelem. Był on wyremontowany i znajdował się w ogromnej prześlicznej kamienicy, która świetnie oddawała klimat włoski. Za nocleg zapłaciliśmy również około tysiąc złotych za cały tydzień. Przez stronkę Booking.com zarezerwowaliśmy nocleg, a na miejscu płaciliśmy za całość gotówką już w Euro.
Trochę jak horror
Początki naszego pobytu to zmrok, noc i trochę strachu. Do głównego placu mieliśmy około 10 minut pieszo. Niestety w miejscu naszego zamieszkania wydawało nam się mało bezpiecznie. Zaraz po przyjeździe zrobiliśmy sobie spacer, ale skończył się raczej na lekkim niepokoju i szybkim powrocie do łóżka.
Kolejnego dnia wybraliśmy się na prawdziwy spacer, aby zobaczyć okolicę.
Wszyscy patrzyli na nas dziwnie...każdy nas obserwował i monitorował nasze ruchy. Nie czuliśmy się z tym dobrze. Dodatkowo byłam jedyną osobą o blond włosach w naszej okolicy.
Następnym dzień to było chyba coś w rodzaju akceptacji, ponieważ ci wszyscy, którzy wczoraj nas "męczyli" swoim wzrokiem, dziś uśmiechali się do nas i próbowali rozmawiać. Poczuliśmy się wtedy pewniej i również staraliśmy się nawiązać z nimi jakieś kontakty. Ale było ciężko.

Nie ma plaży?
Podróż nad morze trwała jakieś 30 minut na nogach i aby się do niej dostać musieliśmy przejść przez niesamowicie ruchliwą drogę szybkiego ruchu, gdzie oczywiście nie było żadnych pasów dla pieszych. Niesamowite było dla nas to, że gdy podchodziliśmy do drogi samochody zatrzymywały się i bez problemów przepuszczały nas na drugą stronę.
Pamiętamy, że Sycylię oblewają 3 różne morza: Tyrreńskie, Śródziemne oraz Jońskie. My akurat byliśmy przy Morzu Jońskim, które wydaje mi się najpiękniejsze przez śliczny błękitny odcień. Plaże były piękne! Szerokie, posprzątanie, z wspaniałymi leżakami, łóżkami i nawet ratownikami. Ale każda z nich oddzielona była ogromnymi płotami. Okazało się, że były to plaże prywatne i za każde wejście należy płacić 10 Euro za osobę. Osoby obsługujące stanowiska z leżakami pokazały nam, gdzie znajduje się publiczna plaża. Ku naszemu zdziwieniu była najbliżej nas i naprawdę była ładna. Kupiliśmy duży parasol plażowy i pod nim odpoczywaliśmy podziwiając wulkan, który spokojnie całymi dniami “puszczał dymki”.

Spokojna Etna
Etna jest najwyższym i największym jeszcze aktywnym wulkanem w Europie, którego dokładnie staraliśmy się obserwować jeszcze z samolotu. Niestety tak mocno pochłonęło nas tworzenie video, że w końcu zabrakło nam czasu na prawdziwą podróż pod wulkan- ale Wizzair otworzył rok temu połączenie Katowice- Katania, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby znów się tam wybrać...tym bardziej, że po powrocie chcąc zabrać się do montowania materiału ten po prostu zniknął, wyparował, rozpłynął się...do tej pory oboje nie mamy pojęcia co stało się z naszymi ujęciami i zdjęciami. Mówię o tym teraz bardzo spokojnie, bo już się pogodziłam z tym faktem, ale Waldek obiecał mi powrót do Katanii, aby odtworzyć naszą pamiątkę :) Więc już mi lepiej :)

Romantyczne spacery
Poza tym często też wybieraliśmy się na długie spacery po zabytkowym mieście Katania, podczas których tworzyliśmy kolejne fotografie i ujęcia video (kilka foto się zachowało). Uliczki wkoło placu Piazza Duomo mogliśmy już przechodzić z zamkniętymi oczami.
Poza zabytkami, budynkami i plażami zachwycił mnie rybi targ, który odbywa się od poniedziałku do soboty i nosi nazwę La Pescheria. Takich przedziwnych stworzeń jeszcze nie widziałam!

Oni po włosku, my po polsku :)
Naszych obiadów poszukiwaliśmy raczej w restauracjach, które były oddalone od głównego placu Katanii ze względu na to, że po pierwsze było taniej, a po drugie były to zwykle restauracje rodzinne i gotowano w nich jak w domu, jak dla siebie stąd ten niezapomniany smak :) Minusem jednak w takich miejscach był totalny brak znajomości języka angielskiego przez obsługę. Cały czas starali się nam coś wytłumaczyć mówiąc kilkakrotnie, spokojnie i wyraźnie...ale po nadal po włosku :) Tak, czy inaczej, chyba nie rozumieli tego, że my nie rozumiemy, dlatego kolejnego dnia zabraliśmy ze sobą telefon i translator :) Z drugiej strony osoby pracujące w restauracjach na placu Piazza Duomo idealnie mówiły po angielsku bo dla odmiany raz poszliśmy tak coś przekąsić.

Śpiąca Królewna
Jedna z prawdziwych sytuacji, która nas spotkała w Katanii to śpiąca obsługa w sklepie spożywczym. Wieczorem zwiedzając Katanie skoczyliśmy szybko do małego sklepiku, gdzie wkoło były dosłownie tłumy ludzi. Chcieliśmy kupić wodę, ale mimo naszych chrząków, tupania oraz ciągłego otwierania i zamykania lodówki Pan spał….położył nogi na blacie i smacznie podchrapywał. Doszliśmy do wniosku, że nie należy więcej mu przeszkadzać i poszliśmy do kolejnego sklepu. Mamy tylko nadzieję, że miał udane sny :)
Cały czas trąbka!
Druga sprawa jaka nas zaskoczyła to ruch uliczny. Pierwsze dwa dni siadaliśmy w restauracji przy drodze i obserwowaliśmy właśnie ruch uliczny. Jest niesamowicie chaotyczny!! Nie wiadomo, w którą stronę kto jedzie, wszyscy trąbią na wszystkich, pchają się w tych maleńkich uliczkach ale poruszają się bardzo dobrze i o dziwo nie spotkaliśmy żadnej stłuczki :) Jakoś na swój sposób dają sobie radę :)
Podsumujmy
Tak więc, a do samej Sycylii przylecimy po raz drugi, bo zostało jeszcze przecież Palermo do zobaczenia :)
Zostało też wiele plaż do odkrycia i zdjęć do zrobienia.
Ale wybierając się do Katanii na pewno poczujecie piękny włoski klimat i spróbujecie przepysznej sycylijskiej pizzy, bo podobno każdy region Włoch ma swój magiczny przepis :)
Powyżej przesłałam kilka fotografii, wykonanych spontanicznie. Napiszcie, które Wam się najbardziej podobają :)
Mamy fajne konto na Instagramie :)
Zapraszamy na naszego Instagrama, gdzie możesz zobaczyć więcej naszych fotek: https://www.instagram.com/u_and_w_love_story/
Przez pogubione materiały z Katanii nie stworzyliśmy filmu, ale zerknij na nasz film
GREECE 2017 / CRETE?
Jeśli jeszcze nie widziałeś naszego romantycznego filmiku z Krety to zapraszamy: https://www.youtube.com/watch?v=014KKu65iQA&t=17s
“...bo kochamy zwiedzać z obiektywem”
Ula i Waldek :)
Comments